Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Z iście rosyjskim "chlebosolstwem" namawiał nas do jedzenia i nieustannie poganiał służącą Marfuszę:

- Marfa! Marfusza! Ruszaj się! Dawaj ogóreczki małosolone! Cóż to? Kartofli zabrakło? Przynieś no kwasu z lodowni! Kurczęta małe jak wróble! Nasi goście z głodu przy tobie poumierają! Ruszaj się, ślamazaro!

Marfusza, pulchna dziewucha, o łydach grubych, ale foremnych, uśmiechała się od ucha do ucha i strzelała do nas oczazni, a Pluja raz po raz ukradkiem szturchała w bok. Miała do niego wielką słabość i zawsze jemu pierwszemu podsuwała półmisek.

- Żorżyk, to jest dziewczyna dla ciebie - żartował Wania. - Spójrz na jej łono. Istne łono natury. Gdyby Rousseau żył, toby
Z iście rosyjskim "chlebosolstwem" namawiał nas do jedzenia i nieustannie poganiał służącą Marfuszę:<br><br>- Marfa! Marfusza! Ruszaj się! Dawaj ogóreczki małosolone! Cóż to? Kartofli zabrakło? Przynieś no kwasu z lodowni! Kurczęta małe jak wróble! Nasi goście z głodu przy tobie poumierają! Ruszaj się, ślamazaro!<br><br>Marfusza, pulchna dziewucha, o łydach grubych, ale foremnych, uśmiechała się od ucha do ucha i strzelała do nas oczazni, a Pluja raz po raz ukradkiem szturchała w bok. Miała do niego wielką słabość i zawsze jemu pierwszemu podsuwała półmisek.<br><br>- Żorżyk, to jest dziewczyna dla ciebie - żartował Wania. - Spójrz na jej łono. Istne łono natury. Gdyby Rousseau żył, toby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego