Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
ale nie naszych wrogów. Tych będziemy strzelać jak psów. Po to jesteśmy i to jest nasza słuszność. A że ten poszedł pierwszy... przypadek! Wiedziałem zresztą, że do tego dojdzie.
- Wiedziałeś?
- Myślisz, że mu ufałem? Jemu? To żigolak. Wziąłem go tylko ze względu na jego stosunki giełdziarskie. Mógł się przydać. Jego forsa była mi potrzebna, nie on. Zdradził się szybko, tym lepiej. Wyjaśnił sytuację, nic więcej.
Marcin zasłonił twarz dłońmi: - To straszne, Jerzy, co mówisz. - Przesada.
- Jerzy, Jerzy, przecież człowiek musi się liczyć, każdy człowiek. Musi się cierpieć, jeśli się naprawdę musi zabijać.
- Śmiej się z tego! Zabiłeś kiedy? Marcin drgnął:
- Nie
ale nie naszych wrogów. Tych będziemy strzelać jak psów. Po to jesteśmy i to jest nasza słuszność. A że ten poszedł pierwszy... przypadek! Wiedziałem zresztą, że do tego dojdzie.<br>- Wiedziałeś?<br>- Myślisz, że mu ufałem? Jemu? To żigolak. Wziąłem go tylko ze względu na jego stosunki giełdziarskie. Mógł się przydać. Jego forsa była mi potrzebna, nie on. Zdradził się szybko, tym lepiej. Wyjaśnił sytuację, nic więcej.<br>Marcin zasłonił twarz dłońmi: - To straszne, Jerzy, co mówisz. - Przesada.<br>- Jerzy, Jerzy, przecież człowiek musi się liczyć, każdy człowiek. Musi się cierpieć, jeśli się naprawdę musi zabijać.<br>- Śmiej się z tego! Zabiłeś kiedy? Marcin drgnął:<br>&lt;page nr=83&gt; - Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego