Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
I nic już z tego ani pojąć, ani dedukować nie usiłowałem.
Niech mnie ręka boska broni!
Są tajemnice niedopowiedziane, które rozszyfrowywać przecie -
darmo!
Następnej nocy ocknąłem się ze snu bez snów, tknięty jakimś
wewnętrznym przymusem.
Coś kazało mi wstać, wyjść na ciemny i cichy korytarz.
Naprzeciw gwałtownej pielęgniarze drzemali w fotelach, całą naszą
arkę zmorzył sen.
Wszystko tonęło w półmroku i ciszy.
Tylko linoleum lśniło zielonością Morza Czerwonego w światłości z
niebios rodem.
Zapragnąłem ujrzeć źródło tego światła, które mnie do siebie
przywoływało.
Bojaźń moja była wielka i przejmująca, lecz wstąpiłem w smugę
światła, której chłód przeniknął mnie dreszczem.
Szedłem boso
I nic już z tego ani pojąć, ani dedukować nie usiłowałem.<br> Niech mnie ręka boska broni!<br> Są tajemnice niedopowiedziane, które rozszyfrowywać przecie -<br>darmo!<br> Następnej nocy ocknąłem się ze snu bez snów, tknięty jakimś<br>wewnętrznym przymusem.<br> Coś kazało mi wstać, wyjść na ciemny i cichy korytarz.<br> Naprzeciw gwałtownej pielęgniarze drzemali w fotelach, całą naszą<br>arkę zmorzył sen.<br> Wszystko tonęło w półmroku i ciszy.<br> Tylko linoleum lśniło zielonością Morza Czerwonego w światłości z<br>niebios rodem.<br> Zapragnąłem ujrzeć źródło tego światła, które mnie do siebie<br>przywoływało.<br> Bojaźń moja była wielka i przejmująca, lecz wstąpiłem w smugę<br>światła, której chłód przeniknął mnie dreszczem.<br> Szedłem boso
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego