korytarzach pokładowych i łącznikowych, panował niewytłumaczalny chaos.<br>Jeszcze przeraźliwszy obraz ukazał się im w sterowni. Nie było tam bodaj jednej ocalałej szybki w ekranach czy zegarach. Przy tym, ponieważ szkła wszystkich przyrządów były z masy nie dającej odłamków, jakieś zdumiewająco potężne ciosy obróciły je w srebrzysty proszek, który pokrywał pulpity, fotele, nawet przewody i kontakty. W przyległej bibliotece, jak wysypana z worka kasza, leżały mikrofilmy, częściowo rozwinięte i splątane wielkimi śliskimi kłębami, podarte książki, połamane cyrkle, suwaki logarytmiczne, taśmy spektralne i analityczne, razem ze stertami wielkich gwiazdowych katalogów Camerona, nad którymi ktoś szczególnie się znęcał, z pasją, ale i niepojętą cierpliwością