Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
już miałem wyjść. Płacę kapucyna, niech pan wyda resztę.
Roman, ujrzawszy leżącą na stole stuzłotówkę, zatrzymał się wpół kroku - nie opłacało mu się iść dalej.
- Proszę pana, ja nie przyjmuję! - zawołał patrząc w złośliwe oczy.
- Co znaczy "nie przyjmuję"?!
- Ja nie chcę, niech pan nie płaci. Gość zerwał się z fotelika: - Co pan sobie właściwie myśli! - krzyknął. - Podarunek!? Funduje! Funduje mi!? Tu płacę, dawać resztę!
Pikolo Bartek z dziennikami pod pachą prześliznął się między Romanem a Kantarą.
- Ty! - zawołał Roman chwytając go za łokieć. - Masz tu, masz... 100, 200, 300, 350, 390 złotych. Idź, wynoś się, nie pokazuj się bez drobnych
już miałem wyjść. Płacę kapucyna, niech pan wyda resztę.<br>Roman, ujrzawszy leżącą na stole stuzłotówkę, zatrzymał się wpół kroku - nie opłacało mu się iść dalej.<br>- Proszę pana, ja nie przyjmuję! - zawołał patrząc w złośliwe oczy.<br>- Co znaczy "nie przyjmuję"?!<br>- Ja nie chcę, niech pan nie płaci. Gość zerwał się z fotelika: - Co pan sobie właściwie myśli! - krzyknął. - Podarunek!? Funduje! Funduje mi!? Tu płacę, dawać resztę!<br>Pikolo Bartek z dziennikami pod pachą prześliznął się między Romanem a Kantarą.<br>- Ty! - zawołał Roman chwytając go za łokieć. - Masz tu, masz... 100, 200, 300, 350, 390 złotych. Idź, wynoś się, nie pokazuj się bez drobnych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego