już linię wybrzeża. Na granatowym od czerni niebie, na którym tak nisko, jak chyba nigdy, zawisły gwiazdy podobne tu do rozsypanych nad głową maleńkich kropelek rtęci, nie działo się nic. Tylko z lewej strony, daleko z boku trasy ich lotu, nieruchomo wisiała sina, ospowata twarz księżyca.<br>Canan poprawił się w fotelu, wiedząc, że zbliża się zasadniczy moment akcji. Skryte w zakłóceniach Prowlery zrobiły wszystko, co do nich należało. Reszta powietrznej armady musiała teraz dokończyć dzieła.<br> - Cel bez zmian, Aladyn - zbawczy meldunek dwu załóg bezpośredniego rozpoznania celu przyszedł w samą porę i uspokoił pilotów grupy uderzeniowej.<br>Pozornie bezładna gmatwanina kropek, oznaczająca na