przez Tannhäusera Wenus - to był on ciężko chory, po prostu śmiertelnie chory. Czy można się dziwić, że człowiek śmiertelnie chory umiera? Choroba zabijała innych, potem zabiła i jego.<br>Mühlhaus milczał, a Wenus dalej atakowała niewdzięcznego kochanka. <br><br>Wrocław, niedziela 22 grudnia, <br>godzina wpół do dziesiątej wieczorem<br>Wrocławska socjeta kłębiła się w foyer, dmuchała dymem, pachniała perfumami i obficie wydzielała pot. Damy strzygły pawimi piórami i napawały się tym zgromadzeniem - substytutem balu noworocznego, którego nie mogły się już doczekać. Panowie dyskutowali jałowo o zbliżających się świętach, wzmożonym handlu i wydatkach. Ptasi szczebiot panien współgrał z intelektualnym marszczeniem przez młodzieńców chmurnych czół, co miało