żadnych zobowiązań. Ja nie mogłam namalować obrazu abstrakcyjnego, ponieważ przekraczało to możliwości mojego rozumu i byłam w tym szczera, prawdziwa i pokorna, a Jurek dalej chodził we frędzlach i co zajrzałam mu przez ramię do zeszytu, rysował taki sam rysunek: Mick Jagger, tyłem, z długimi włosami, w kamizelce zamszowej z frędzlami, siedzący po turecku, z mikrofonem w prawej ręce. Rysunek ten, wzorowany na bardzo znanym wtedy zdjęciu, miał pod spodem zawsze ten sam podpis: "MICK JAGGER", wypisany Jurkowymi, "spuchniętymi" literkami.<br>Wiele lat później, kiedy pierwszy raz zobaczyłam napis SOLIDARNOŚĆ, coś niejasnego przeszyło mi serce. A jeszcze później, w Paryżu, spotkałam Jurka