Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Wieszaj się na pasku, świnio. Bez hałasu. No.
Jerzy dotknął ręką piachu. Odróżniał nawet ostre drobiny węglowego miału. Rozczuliła go wielość świata, który pozdrawiał tym dotykiem. Jakiś ogryzek marchewki czy stary kartofel...
"A ten idiota, któremu Zygmunt wyrwał stena, chciał się sam skończyć" pomyślał.
Któryś z rumorem wciskał się pod fryzjerską półkę. Jerzy szukał wokół siebie rękami, jakby zapomniał jeszcze dotknąć czegoś na ziemi. Zadrżały mury w sąsiedniej piwnicy.
Jerzy uświadomił sobie, że nie zobaczy już nieba, i zrobiło mu się żal siebie, ogromnie, do łez. Nie wiedząc, co robi, podsunął się do okna: stąd można było widzieć skrawek ciemnych chmur
Wieszaj się na pasku, świnio. Bez hałasu. No.<br> Jerzy dotknął ręką piachu. Odróżniał nawet ostre drobiny węglowego miału. Rozczuliła go wielość świata, który pozdrawiał tym dotykiem. Jakiś ogryzek marchewki czy stary kartofel...<br>"A ten idiota, któremu Zygmunt wyrwał stena, chciał się sam skończyć" pomyślał.<br>Któryś z rumorem wciskał się pod fryzjerską półkę. Jerzy szukał wokół siebie rękami, jakby zapomniał jeszcze dotknąć czegoś na ziemi. Zadrżały mury w sąsiedniej piwnicy.<br>Jerzy uświadomił sobie, że nie zobaczy już nieba, i zrobiło mu się żal siebie, ogromnie, do łez. Nie wiedząc, co robi, podsunął się do okna: stąd można było widzieć skrawek ciemnych chmur
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego