tyle, ile żądał - opowiada ojciec Leon.<br>Niesamowicie wzruszył się, gdy po 45 latach przyjechał do Gronkowa. Podeszła do niego starsza pani, która zapamiętała go, gdy jako dziewczynkę przygotowywał ją do I komunii.<br>Po pobycie w Gronkowie, zawędrował na dziesięć miesięcy do Brzegów - należących wtedy do parafii w Białce Tatrzańskiej. Pełnił funkcję rektora kościoła. Pamięta z tamtych czasów tamtejszego proboszcza - ks. Jerzego Czartoryskiego: - To był bardzo ciekawy człowiek, choć prosty w obejściu, ale wielki pan, <dialect>książe</>, szlachetny i jak mawiali górale "na <dialect>dutki</> nie chciwy".<br>Ojciec Leon spędzał każdy dzień pracowicie. Wieś opuszczał rzadko, bo każdy wyjazd był prawdziwą wyprawą. Wspomina, jak