z tłumem, jak w ciżbie młyńskich kamieni. Na rogu następnej przecznicy oglądają się za siebie i uspokojeni, nareszcie robią niedźwiedzia. Potem Gipson wyciąga papierosy.<br>- To te, po które pojechałeś? Te, co Michalina mówiła?<br>- Nie, inne. Tamte były marlborasy, nie golden american... I trochę więcej. Ciężarówka.<br>- Ciężarówka?<br>- Niech ci będzie, że furgonetka. La camionette to po polsku będzie... Furgonetka papierosów.<br>- Ty żeś się rozpalił, stary.<br>- Nie, tylko czasem pomagam chłopakom. Jak wódz pozwoli.<br>- I pozwala? - Carlos zaciąga się nareszcie. Ruszają dalej.<br>- Aha, bo rezerwat jest na samej granicy, okrakiem, tu Kanada, tu Stany. Sam wiesz, bo tamtędy szedłeś, nie? Nam normalnie wódz