opadłych liściach. Brązowe, lśniące kasztany toczyły się po drodze. Szare niebo nisko się pochyliło nad ziemią, lekka mgiełka przysłaniała drzewa i domy.<br>Zoja ciężko westchnęła.<br>- No, bo co? - zapytał Jerzy.<br>- Bo już zaraz będzie zima - szepnęła Zoja. - I to jest straszne, kiedy trzeba ciągle siedzieć w domu.<br>Stali już przed furtką ogrodu chłopca. Jerzy poprosił:<br>- Zobacz, co jest zadane na jutro, bo ja zapomniałem sobie zapisać.<br>Zoja spomiędzy kajetów wybrała gruby czarny brulion i otworzyła go. Na jednej stronie było napisane: lekcje z wtorku na czwartek, druga strona, czysta, miała róg oberwany. Jerzy, zapomniawszy o lekcjach, wpatrzył się w tę nadszarpniętą