studium policealnym ojciec przez trzydzieści lat wykładał prawoznawstwo, toteż przyjęto mnie z otwartymi rękami i zaufaniem, trudnym do wyobrażenia, choć mimo wszystko trudniej sobie wyobrazić to, jak można taki kredyt zaufania zaprzepaścić w jeden semestr. <br><br>Nigdy nie zapomnę tego wieczoru, kiedy niosłem do domu świeży instrument w czarnym jak noc futerale. Lśniące, hebanowe skrzypce, pełne niespodziewanych kształtów, wcięć, śliskie i chłodne w dotyku. Wyciągałem je powoli, ujmowałem delikatnie jak porcelanę miśnieńską, pełen trwogi, że tak bezcenną dla mnie i dotąd nieosiągalną rzecz mógłbym utracić, w jakiś sposób zniszczyć.<br>Nie mogłem pojąć nagłego szczęścia ukrytego w objęciach ciemnozielonego zamszu, tej nowości, niespodziewanych