nie ze złością, dawno zapomniał, jak się <br>krzyczy na dzieci, głos mu tylko w samotności i ciszy <br>zardzewiał i chropawy się jakiś zrobił, nieprzyjemny, <br>aż sam się zdziwił metalicznej, zimnej barwie...), <br>że od ziemi odrósł niezbyt wysoko i dorośle, a wprawę <br>w złodziejstwie ma, w plądrowaniu cudzych domów.<br>- Obserwuję cię, głupcze, od dobrego kwadransa, złodziejskie <br>masz zamiary, ale nie uszy, na co ci było potrzebne to, czego <br>szukałeś? Na papierosy pewnie, na piwo... mów, czego jeszcze <br>zabrakło?<br>I już wiedział, że nieprawda, bo gdy chłopak oczy <br>podniósł po raz pierwszy, Pażych zrozumiał, że <br>się pomylił, skrzywdził podejrzeniem. Wcześniej to <br>pojął z