w ubiegłym roku wystawę Leona Tarasewicza w stołecznym Centrum Sztuki Współczesnej, wie, o czym piszę. Tony kolorowego cementu, którymi przez parę tygodni artysta zalewał sale na pierwszym piętrze świadczyły, z jakimi wyzwaniami muszą się uporać kuratorzy w XXI w.<br>Dziś narzędziem pracy organizatorów wystaw jest nie młotek, gwoździe, antyrama czy gablota, ale projektory, kamery, monitory. Sale słynnego weneckiego Biennale Sztuk coraz częściej przypominają gigantyczne multipleksy z dziesiątkami małych sal kinowych, a wiele narodowych pawilonów demoluje się (burząc ściany, a nawet wiercąc otwory w dachu), by zrealizować artystyczne wizje. Przypuszczam, że w Regionalnych Towarzystwach nikt nawet nie myśli o tego typu wyzwaniach