Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
pierwszej nocy przyszła do jego izby. Miała wszystkie zęby, jędrne ciało i gładką skórę, a jej grube dłonie o spierzchniętej skórze potrafiły pieścić delikatnie i miękko.
- Tak? Szepczących zawsze było więcej przed turniejami - usiadł na zydlu, sięgnął po dzbanek z mlekiem.
- Ale dużo więcej ich teraz łazi. Tak gadają.
- Kto gada?
- Jak to kto? Baby na targu i dziady, co pod karczmami siedzą...
- A zdarzyło się tak, żeby przed turniejem Szepczący nie łazili po wsiach?
- Wiem przecież - mruknęła Gorada. - Ale nigdy tylu co teraz i nigdy nie opowiadali takich dziwności.
- Gwardia idzie. A ludzkie plotki szybciej rosną niż młody świniak.
- Jakby
pierwszej nocy przyszła do jego izby. Miała wszystkie zęby, jędrne ciało i gładką skórę, a jej grube dłonie o spierzchniętej skórze potrafiły pieścić delikatnie i miękko.<br>- Tak? Szepczących zawsze było więcej przed turniejami - usiadł na zydlu, sięgnął po dzbanek z mlekiem.<br>- Ale dużo więcej ich teraz łazi. Tak gadają.<br>- Kto gada?<br>- Jak to kto? Baby na targu i dziady, co pod karczmami siedzą...<br>- A zdarzyło się tak, żeby przed turniejem Szepczący nie łazili po wsiach?<br>- Wiem przecież - mruknęła Gorada. - Ale nigdy tylu co teraz i nigdy nie opowiadali takich dziwności.<br>- Gwardia idzie. A ludzkie plotki szybciej rosną niż młody świniak.<br>- Jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego