błyski nienawiści we wzroku, którym mierzyli Angouleme.<br>- Jasna.<br>- Novosad. Yirrel. Witajcie. Ładny dzień dzisiaj. Szkoda tylko, że pada.<br>Szpakowaty zsiadł, a raczej zeskoczył z kulbaki, zamaszyście przerzucając prawą nogę nad końskim łbem. Pozostali zsiedli również. Szpakowaty oddał wodze drągalowi z brodą, nazwanemu Yirrelem, sam podszedł bliżej.<br>- Proszę - powiedział. - Nasza sroczka gadatliwa. Pokazuje się, żyjesz i zdrowaś?<br>- I nogami fikam.<br>- Smarkulo pyskata! Głosiła plotka, że fikasz, ale na palu. Głosiła plotka, chycił cię Jednooki Fulko. Głosiła plotka, żeś śpiewała na mękach jak turkawka, wszystko wydała, o co pytali!<br>- Głosiła plotka - prychnęła Angouleme - że twoja matka, Novosad, wołała od klientów tylko cztery tynfy