Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
drzwi. - Czy to pan Ogórek? - zapytał głośno, dekonspirując się niefrasobliwie,
i szybko zbiegł po schodach. "Głupio, że nic nie załatwiłem..." - zdążył wrócić myślami do sprawy, z którą przyszedł do niego gajowy jeszcze zimą, w Boże Narodzenie. W Warszawie major Junosza przyjął potem meldunek o tym bardzo sceptycznie. "Mówisz, że tego gajowego aż zrzuciło z bryki na ziemię, co? To pewnie mocny bimber pędzą w twoich okolicach?" - żartował.
- Niech pan pozwoli na górę - zapraszał teraz Olo. Ogórek pedantycznie wycierał suche nogi w rogóżkę stanowiącą legowisko psa. Chłopak czuł na karku spojrzenie wuja i dusił się ze złości, daremnie pchając gajowego za łokieć
drzwi. - Czy to pan Ogórek? - zapytał głośno, dekonspirując się niefrasobliwie,<br>i szybko zbiegł po schodach. "Głupio, że nic nie załatwiłem..." - zdążył wrócić myślami do sprawy, z którą przyszedł do niego gajowy jeszcze zimą, w Boże Narodzenie. W Warszawie major Junosza przyjął potem meldunek o tym bardzo sceptycznie. "Mówisz, że tego gajowego aż zrzuciło z bryki na ziemię, co? To pewnie mocny bimber pędzą w twoich okolicach?" - żartował.<br>- Niech pan pozwoli na górę - zapraszał teraz Olo. Ogórek pedantycznie wycierał suche nogi w rogóżkę stanowiącą legowisko psa. Chłopak czuł na karku spojrzenie wuja i dusił się ze złości, daremnie pchając gajowego za &lt;page nr=67&gt; łokieć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego