dwie gorące substancje, czyniły go odpornym na pory roku i pogody, lecz duszy czasem potrzebny jest chłód, a sercu odrobina wytchnienia. A on przecież nawet gdy spał, patrzył jak osacza go mrok.<br>- Odpocznij Kościejny - mówił gajowy. - Czternaście godzin robisz, nie przerobisz roboty tak jak bab nie... wiesz.<br>- Jest za późno, gajowy, mam czterdzieści parę lat.<br>- Nie ciebie szkoda tylko koni żal. <br>A potem było tak.<br>Ci, co widzieli, mówili, że Kościejny miał na sobie białą koszulę, może dlatego cała knajpa ucichła, gdy szedł między stolikami do kąta, gdzie siedział Semen Wasylczuk. Nikt się nie poruszył, nie drgnął, nie powiedział słowa, wszystko