Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
zmęczonego ustawiczną niemocą polskiej Temidy.
Adam Lipczyński


Zawodowcy i amatorzy
Jedyny świadek

Pod koniec stycznia 1997 roku w okolicach wsi K. Wielka znaleziono zwłoki młodego mężczyzny. Obnażone do pasa, z bosymi stopami, ciało leżało pod cienką warstwą śniegu, na którą rzucono kilka świerkowych gałęzi, uciętych w pobliskim zagajniku. Zwłoki znalazł gajowy Wincenty Z., który obchodził pole na skraju lasu, by sprawdzić, czy kłusownicy nie założyli wnyków na kuropatwy i zające. Kłusownicy - to była prawdziwa zmora tych terenów, zwłaszcza zimą i wczesną wiosną, gdy wygłodzona zwierzyna traciła instynkt samozachowawczy i łatwo ją było podejść.
Wnyków i innych pułapek nie było, ale uwagę
zmęczonego ustawiczną niemocą polskiej Temidy.<br>&lt;au&gt;Adam Lipczyński&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br><br>&lt;div type="art"&gt;<br>&lt;tit&gt;Zawodowcy i amatorzy&lt;/&gt;<br>&lt;tit&gt;Jedyny świadek&lt;/&gt;<br><br>&lt;intro&gt;Pod koniec stycznia 1997 roku w okolicach wsi K. Wielka znaleziono zwłoki młodego mężczyzny. Obnażone do pasa, z bosymi stopami, ciało leżało pod cienką warstwą śniegu, na którą rzucono kilka świerkowych gałęzi, uciętych w pobliskim zagajniku. Zwłoki znalazł gajowy Wincenty Z., który obchodził pole na skraju lasu, by sprawdzić, czy kłusownicy nie założyli wnyków na kuropatwy i zające. Kłusownicy - to była prawdziwa zmora tych terenów, zwłaszcza zimą i wczesną wiosną, gdy wygłodzona zwierzyna traciła instynkt samozachowawczy i łatwo ją było podejść.&lt;/&gt;<br>Wnyków i innych pułapek nie było, ale uwagę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego