jest raczej źle, bo wszystkiego za mało, bo wszystko prowizorycznie i z trudem sklejane, bo do pokazywania sztuki potrzebne są duże. jasne sale, bo od konfliktów się roi i nieporozumień jest tak wiele, że nie warto ich pomnażać.<br>W taki oto krajobraz i obyczaj życia artystycznego lat 80. wkraczają kierownicy galerii "Brama", ślą swoje elegancko wydrukowane zaproszenia do młodych artystów z najdalszych zakątków Polski, korzystając zapewne z list "resortowych" częściej, niż z osobistej znajomości. Zapewne niejeden administrator i "działacz kultury" odetchnął z ulgą: nareszcie "wraca nowe", może obraz znów stanie się przejrzysty, łatwy do ogarnięcia, może znikną te wszystkie dziwactwa, niewygody