robią ich koledzy-amatorzy. Dla zawodowców, a także dla ogromnej większości krytyków i dla całego środowiska artystyczno-intelektualnego, amatorzy po prostu nie istnieją, nic się o nich nie wie, zresztą taka wiedza nie miałaby żadnego waloru towarzyskiego. Nie działa nawet zwykła ciekawość zawodowa. Na festiwalowych pokazach w Zakopanem i na galowym koncercie zespołów nagrodzonych w Krakowie nie widziałem żadnych przedstawicieli środowisk artystycznych - prócz jurorów oczywiście.<br> Kiedyś było inaczej, <name type="place">Bim-Bom</>, <name type="place">Stodołą</>, <name type="place">STS</>, <name type="place">Piwnica pod Baranami</> znajdowały się w centrum uwagi, o ich programach mówiono więcej niż o premierach największych polskich. Pamiętam wydarzenie, jakim był Festiwal Kulturalny Studentów (Kraków, maj 1959), entuzjazm