wszystko wie sam. Wziął <br>sobie i ją, i Pawła-Siwego, i tamtego chłopca, i psa...<br><br>Szła do domu wolno, niepewna, co zrobi, kiedy babka znów krzyknie, <br>a dziadek odejdzie, nim to się stanie, i nie będzie komu <br>przypomnieć jej o obietnicy wołaniem: "Dominiko!" <br>Lub kiedy...<br>Zacisnęła usta i weszła na ganek. Teraz zapukać. <br>Otworzyć drzwi.<br>- Przepraszam cię, babciu, za tamto - mówi głośno <br>i wyraźnie.<br>Tylko - aż tyle.<br>Niepotrzebnie.<br>Babka ma zapłakane oczy i zgasłą, bez wyrazu twarz.<br>Dziadek jest zmęczony i bardzo stary. Wykrzyczała mu pewnie <br>coś, czego nie powinna, co... Raz, dwa. Dominiko, trzy, cztery...<br>- Co mówiłaś, dziecko?<br>Babka nie