złości czerwono zapala się nos, żeby straszyć mnie po nocach. Strachem najprawdziwszym. Jak później Wojewoda. <br>Z mojej winy.<br>Bo przecież chcę iść z rodzicami na "Mazepę", tak bardzo chcę, niech i tym razem zabiorą mnie do teatru, mam już prawie siedem lat! Nic z tego. Marta mówi mi dobranoc i gasi światło. Nie przeczuwa, że zaraz pobiegnę do gabinetu i wykradnę z biblioteki tom Słowackiego. I ja nie przeczuwam, że niebawem wokół mnie będą same trupy i trumny, bo " dla oszczędności grzebać będziemy ryczałtem", a rodzice doznają wstrząsu, znalazłszy mnie po północy zesztywniałą i zziębniętą ze strachu, jakby wszystkie Gorgony, korzystając