można podejrzeć, jak reżyser pracuje z wokalistami. Niemal cały czas jest w ruchu, kipi energią. Pokazuje gesty, tłumaczy emocje, śpiewa fragmenty arii. Panuje nie tylko nad pierwszym planem, lecz także zwraca uwagę na każdy szczegół dziejący się z tyłu sceny. Film pokazuje też, jak skomplikowanym przedsięwzięciem jest dziś operowa produkcja - gatunek łączący w sobie muzykę, śpiew, aktorstwo, taniec i wizualną oprawę rozbudowaną dzięki wyrafinowanej technice do granic możliwości. A spektakle Trelińskiego to fajerwerki pomysłów: w "Don Giovannim" kazał tańczyć nawet drzewom, a w epizodzie balu wystrzelił kilkanaście metrów w górę tytułowego bohatera, który przykrył scenę swoim kostiumem niczym namiotem. <br><br>Warszawski Teatr