Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
wątpliwościami, czuję, że słabnie moja wiara... ta, co to "góry przenosi"... zachodzę do sadu i dłońmi o szarą korę się oprę... I jakbym słyszał: "Pamiętasz, jak mnie od wiatrów broniłeś, jak wbiłeś palik, żebym prostowała się do słonka..." - Patrzy przed siebie. Mija spojrzeniem Hansa. - My tak usiłujemy bronić, chronić tę gawiedź rozkrzyczaną, o uszach zakorkowanych jazzem... Boże przykazania przypominając... Ile radości, ile nadziei, kiedy choć na chwilę ujrzysz oczy dziecka zamglone Bogiem. - Twarz mu szarzeje. - Ale ile smutku, ile żałości, kiedy...
Hans nie dał mu dokończyć.
- Kiedy za kilka lat... te same dziatki zasiądą na leśnym wertepie wokół aluminiowej patelni, żeby
wątpliwościami, czuję, że słabnie moja wiara... ta, co to "góry przenosi"... zachodzę do sadu i dłońmi o szarą korę się oprę... I jakbym słyszał: "Pamiętasz, jak mnie od wiatrów broniłeś, jak wbiłeś palik, żebym prostowała się do słonka..." - Patrzy przed siebie. Mija spojrzeniem Hansa. - My tak usiłujemy bronić, chronić tę gawiedź rozkrzyczaną, o uszach zakorkowanych jazzem... Boże przykazania przypominając... Ile radości, ile nadziei, kiedy choć na chwilę ujrzysz oczy dziecka zamglone Bogiem. - Twarz mu szarzeje. - Ale ile smutku, ile żałości, kiedy... <br>Hans nie dał mu dokończyć. <br>- Kiedy za kilka lat... te same dziatki zasiądą na leśnym wertepie wokół aluminiowej patelni, żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego