studni po wodę. Ogień rozniecimy. Będzie wrzątek. Tyłek mi przemoknął... Dreszcze chodzą po grzbiecie...<br>- Ogień na takiej mżawce? Czym rozpalisz?<br>- Dwie noce na <orig>kiziaku</> spałam. Wysechł pode mną. Własną piersią ogrzałam.<br>- Skąd <orig>kiziak</> wzięłaś?<br>- A zabrałam trochę z sioła, na wszelki wypadek. No i będzie, jak znalazł. Zapałki masz? Wyjmiemy gazetkę... Te, Jurek, nie gap się, bluzkę muszę rozpiąć...<br>- Gazetami się obłożyłaś?<br>- A co? Zawsze cieplej... Jaśka, trzymaj nade mną kufajkę, nad głową, tak... No, trzymaj, żeby na podpałkę nie ciurkało... Jurek! Chodź tu dmuchać... Wszyscy do roboty.<br>Dmuchaniem, chuchaniem, machaniem kufajką udało się rozniecić ogień, <orig>kiziak</> zaczął się tlić, żarzyć