wszystkim do <br>stołu, który stał w rogu sali. Opukał go dokładnie <br>na wszystkie strony, ujął za jedną z nóg i zmierzył <br>mu puls, po czym przemówił niezmiernie czule:<br><br>- No co, mój maleńki? Już cię nie boli, prawda? <br>Gorączka minęła, deski się zrosły, za trzy-cztery <br>dni będziesz zdrów zupełnie.<br><br>Podczas gdy stół cichutko skomlał, pan Kleks wysmarował <br>mu blat żółtą maścią i szpary w deskach <br>przysypał zielonkawym proszkiem.<br><br>Następnie zbliżył się do szafy, która straszliwie <br>zaskrzypiała obojgiem drzwi.<br><br>- Jak tam? - zapytał pan Kleks. - Czy bardzo <br>jeszcze kaszlesz? Chyba nie. Wkrótce już będziesz zdrowa, <br>tylko się nie martw.<br><br>Mówiąc to, przyłożył ucho