Spojrzała na kwiaty. <br>- Dziękuję ci... <br>Chcę powiedzieć coś niekonwencjonalnego, a wychodzi najbanalniej w świecie: <br>- Tak się cieszę, Ewuniu, tak się cieszę, że operacja się udała. <br>Uśmiecha się ironicznie. Nie lubię tego uśmiechu! <br><br>- Och, znasz taki kawał: operacja się znakomicie udała, tylko, niestety, pacjent umarł. <br>Jest coś sztywnego między nami. Dawniej, gdy dostała byle bukiecik, cieszyła się nim jak dziecko. Śmiała się, zachwycała, wtulała w niego twarz. Teraz takie piękne róże - i nawet ich nie dotknęła. Jednak tyle czasu nie widywaliśmy się... Nie byłem z nią wtedy, kiedy powinienem być. Ale tłumaczyć? Usprawiedliwiać się? Teraz? Chyba nie ma sensu, ona nie powinna