młodzież. Nic dziwnego, że z ulgą je żegnał najpierw po siedmiu, potem po ośmiu latach. Nic dziwnego też, że coraz mniej uważnie patrzył na kolejne roczniki, starając się nie mieć z nimi zbyt dużo kontaktu. Prawdę mówiąc, coraz mniej uważnie patrzył nie tylko na młodzież, ale i na cały świat, gdyż w miarę zaniku miłości do uczniów rosła jego miłość do wódki, która czyniła go mniej uważnym obserwatorem. Dyrektor nie chciał też być obserwowany. Zdawał sobie sprawę, że zapach wydobywający się z jego ust i przekrwione oczy mogłyby nasunąć ludziom jakieś podejrzenia, dlatego nie tylko kontakt z młodzieżą, ale i z