Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
to chodzisz po oddziale, odwiedziny dwa razy w tygodniu, frykasów z domu ci przyniosą, będzie wiosna, do ogródka wyjdziesz, a i telewizor jest na dole.
Człowieku, żebyś ty zobaczył, jaki popęd dają w Drewnicy!
Tam na dzień łóżka do ściany podnoszą jak w pierdlu.
Nie daj Boże.
Tam tylko marzysz, gdzie by się powiesić.
A tutaj, człowieku...
Tutaj jest sanatorium dla w czepku urodzonych, wierz mi.
- Więc można stąd wyjść?
- Niektórzy wychodzą podeszwami do przodu.
Niektórzy na swoich nogach.
Niektórzy wcale.
Różnie bywa.
- Ale stąd można wyjść?
- Niby skąd, kolego?
Nie kapuję.
- No, z tej sali.
- A pewnie, że można!
- Mogę swobodnie
to chodzisz po oddziale, odwiedziny dwa razy w tygodniu, frykasów z domu ci przyniosą, będzie wiosna, do ogródka wyjdziesz, a i telewizor jest na dole.<br>Człowieku, żebyś ty zobaczył, jaki popęd dają w Drewnicy!<br>Tam na dzień łóżka do ściany podnoszą jak w pierdlu.<br>Nie daj Boże.<br>Tam tylko marzysz, gdzie by się powiesić.<br>A tutaj, człowieku...<br>Tutaj jest sanatorium dla w czepku urodzonych, wierz mi.<br>- Więc można stąd wyjść?<br>- Niektórzy wychodzą podeszwami do przodu.<br>Niektórzy na swoich nogach.<br>Niektórzy wcale.<br>Różnie bywa.<br>- Ale stąd można wyjść?<br>- Niby skąd, kolego?<br>Nie kapuję.<br>- No, z tej sali.<br>- A pewnie, że można!<br>- Mogę swobodnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego