w majtkach, a mogłam zostać z pogryzionym gołym tyłkiem i bez plecaczka, dziś w nocy. Jedenaście godzin. Dość czasu, żeby piechotą dojść do Manhattanu, pokręcić się, powiedzieć do widzenia drapaczom i menelom, i znów piechotą na samolot. Czas by się zabiło, bo po co mi jedenaście godzin?<br>-I pójdziesz? <br>A, gdzie tam. Nie ma powrotów. Bez butów jestem. I jeszcze by mi ktoś po drodze kasę zagwiździł. Bo trochę kasy mi zostało w plecaczku, jednak. Opłaca się nie wierzyć bankom, tylko nosić kasę w podróbce Louis Vuitton z Czternastej Ulicy. Właściwie, to to jest taka bezdomność, chyba że ktoś chce zostać ślimakiem