dysponować sobą, wyszedłem przed hotel, w wozie się schroniłem, w fiacie moim wiernym z myślami się biłem, w Oksymoronie ciotki żadnej nie mamy, fakt to w rodzinie naszej dobrze znany, myślałem o ciotce nie znanej nikomu, żałość mnie ogarnęła i chciałem być już w domu, gdzie spokój, wykresy, bambosze, herbata, gdzie zagadka straszna nad głową nie lata, próżne me tęsknoty, marzenia, omamy, widziałem wchodzące do hotelu damy, a mojej Wandy - Wandy wśród nich nie było, i moje serce niby silnik wyło". Powoli zzuł inżynier mokasyny, a mówił przy tym "zjechałem z posterunku pięć po północy, gaz do deski dusiłem, ile w