Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
tylko dla nas podróż zdawała się nie mieć końca...

Matka cierpiała na migrenę i niechętnie odpowiadała na zadawane bez przerwy pytania. Siedziała sztywna i zamyślona, w jedwabnym szalu na głowie, z wachlarzem w dłoni, w popielatej sukni z bufiastymi rękawami. Spoglądałem na jej surową twarz o ładnym profilu, na siwiejące gdzieniegdzie włosy, na przemijającą już urodę i zrobiło mi się smutno, że nie potrafię kochać jej tak mocno ani tak tkliwie jak ojca...

Przejazd przez tunele stawał się poważnym przeżyciem, zwłaszcza że panna Kazimiera za każdym razem żegnała się z zabobonnym lękiem. Obserwując ruch na mijanych stacjach, zaczynałem rozumieć pogardliwe słowa
tylko dla nas podróż zdawała się nie mieć końca...<br><br>Matka cierpiała na migrenę i niechętnie odpowiadała na zadawane bez przerwy pytania. Siedziała sztywna i zamyślona, w jedwabnym szalu na głowie, z wachlarzem w dłoni, w popielatej sukni z bufiastymi rękawami. Spoglądałem na jej surową twarz o ładnym profilu, na siwiejące gdzieniegdzie włosy, na przemijającą już urodę i zrobiło mi się smutno, że nie potrafię kochać jej tak mocno ani tak tkliwie jak ojca...<br><br>Przejazd przez tunele stawał się poważnym przeżyciem, zwłaszcza że panna Kazimiera za każdym razem żegnała się z zabobonnym lękiem. Obserwując ruch na mijanych stacjach, zaczynałem rozumieć pogardliwe słowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego