J. Stawowy, a spod ściany przejęli go inni ratownicy. Transport nad Czarny Staw odbywał się już nocą i należał do trudnych.<br>I tyle?<br>Znam doskonale tę ścieżynę, każdy zakos, każdy próg skalny. Znosiłem tamtędy rannych i martwych, wystarczy więc, bym przymknął powieki, a natychmiast jawi mi się ta niepowtarzalna sceneria: gdzieś tam stoją murem góry, pod nogami powinien być Czarny Staw, a jeszcze niżej, w prawo, w skos, Morskie Oko, ale to wszystko tylko się wyczuwa. Faktycznie istnieje tylko ta perć, oglądana wycinkami, metr po metrze, kamień po kamieniu. Nic - tylko ten ograniczony widok, tylko obolałe ramiona, ciężki oddech, czasem krótki ostrzegający