się możliwe.<br><br>*<br> Wino najlepiej pije się przy świecach. Kiedy zmierzch litościwie ściera z naszych oczu zmęczenie dnia i przy stole rozsiadają się przyjaciele. W ciszy, jaka powstaje po swarach z oczywistością, po zgiełku proceduralnym w procesie prawdy, gdy już wiadomo, że nie da się jej przekonać do życia po życiu, gdzieś tam za Styksem, w gajach pamięci, oblężonych poprzez nicość.<br> Przyjaciele są, ale ich nie ma. Wino czerwieni się ciemno, jest labiryntem z ukrytym gdzieś Minotaurem. Można tam wejść, ale trzeba wrócić. Mit powrotu towarzyszy każdej drodze. Nie widać jej dobrze, płomień świecy drży. Cienie po drugiej stronie stołu pochylają się ku