przechodził klasyczny ślubny orszak, taki jak te, które z daleka widywał na Pahargandżu. Pan młody w odświętnym, tradycyjnym stroju: w kolorowym turbanie, z zakrzywionym mieczem siedzi sztywny i zdenerwowany, w naszyjniku z banknotów, na koniu. Wokół niego powoli posuwa się pochód, otoczony ludźmi trzymającymi na głowach lampy. Z tyłu jadą generatory prądu na rikszy, ukryte za wielką konstrukcją z kolorowych lampek, a na czele wózek z głośnikami. Żywa orkiestra i coś z playbacku. Muzyka ryczy ogłuszająco, korowód tańczy. Posuwa się wolno, blokując ruch uliczny. Wszyscy chętnie pozują do zdjęć, uszczęśliwieni terkoczącą kamerką Żuka.<br>Za rogiem korowód przystaje przed domem weselnym. Neonowa