Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
prowadził mnie pustym korytarzem do wagonowego ustępu: uchylił drzwi i wtedy ją zobaczyłem, z uniesioną wysoko spódnicą i opuszczonymi poniżej kolan majtkami siedziała na niskiej muszli klozetowej, nieruchoma, z zamkniętymi oczyma, jakby zastygła w ostatnim wysiłku, i spostrzegłem u dołu jej brzucha coś jakby woreczek, czarny, ledwie dostrzegalny wśród ciemnych, gęstych włosów, i wskazałem go temu, który mnie tu przyprowadził, i on zręcznie odciął go kozikiem i rozpruł - posypały się złote monety i drogie kamienie, a ta kobieta nawet nie drgnęła, gdy pochylony zbierał to spomiędzy jej nóg w obie garście,
- Potieriała soznanije? Spit? - spytał chłopak,
a ja podszedłem bliżej i
prowadził mnie pustym korytarzem do wagonowego ustępu: uchylił drzwi i wtedy ją zobaczyłem, z uniesioną wysoko spódnicą i opuszczonymi poniżej kolan majtkami siedziała na niskiej muszli klozetowej, nieruchoma, z zamkniętymi oczyma, jakby zastygła w ostatnim wysiłku, i spostrzegłem u dołu jej brzucha coś jakby woreczek, czarny, ledwie dostrzegalny wśród ciemnych, gęstych włosów, i wskazałem go temu, który mnie tu przyprowadził, i on zręcznie odciął go kozikiem i rozpruł - posypały się złote monety i drogie kamienie, a ta kobieta nawet nie drgnęła, gdy pochylony zbierał to spomiędzy jej nóg w obie garście,<br>- Potieriała soznanije? Spit? - spytał chłopak,<br>a ja podszedłem bliżej i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego