tak w nieznośnym napięciu ducha i nonszalancji ciał. Policjant, który zazwyczaj przynajmniej dla zachowania pozoru zwraca nieprzekonywającym tonem uwagę, że spacer jest dla kobiet, teraz przechodzi raz po raz obok nas z założonymi w tył rękami i przygląda się nam obojętnie. Z okna na pierwszym piętrze wychyla się Roullot, gwałtownie gestykuluje i krzyczy na mnie po nazwisku: - Eee, chodź szybko, jest list do ciebie! - Oddycham z ulgą, zrywam się i biegnę do gmachu. Wiem, że <page nr=50> Roullot łże. Nawet go nie szukam, ale tym razem jestem mu wdzięczny. Błąkam się bezmyślnie po korytarzach, natykam się na Vilberta, który stojąc w oknie z