Maxa Frischa i jedną sztuką klasyczną, już bezspornie niemiecką, wczesnym dramatem Goethego "Clavigo". Pierwsza budziła zainteresowanie przez fakt, że kilka tygodni wcześniej wystawił ją Teatr Narodowy w Londynie, druga przez swoją dziewiczość nienaruszoną ani jednym przekładem angielskim.<br>Niemiecka "Andorra" była w znacznym stopniu inną sztuką. Zagrano ją w odmiennym kluczu, głębiej, powściągliwiej, a przez to wymowniej. To nie jest nawet dziwne. Przypowieść Frischa o antysemityzmie, wystawiona w ostatnim sezonie przeszło 900 razy w półsetce teatrów niemieckich, dla widowni tych teatrów stanowi po trochu rachunek sumienia. Stawia ona i ilustruje<br><br><page nr=56> tezę, że wszystkie <orig>"antyzmy"</> są urojeniem, wmówieniem społecznym, które nie odpowiada żadnej