siebie uwagę.<br>Niebawem doszli do chaty, gdzie mieszkał przewoźnik. Tu<br>zbieg dostał garnuszek kawy zbożowej i pół bochenka razowego<br>chleba, istny rarytas. Było już około czternastej, a od rana<br>jeszcze nic nie jadł. Ten pierwszy posiłek na wolności, po tylu<br>miesiącach udręki i głodu, wydał mu się szczęściem.<br> Po zaspokojeniu głodu i krótkim wypoczynku wyruszył<br>dalej. Za wszelką cenę chciał jak najszybciej dotrzeć w rodzinne<br>strony. Musiał jednak, rzecz jasna, omijać główne drogi. Szedł<br>głównie nocą. Dniem przesiadywał w zbożach, spał, odpoczywał i<br>nabierał sił. Pożywienie ludzie mu dawali chętnie;<br>gdzie tylko wszedł do domu, wywoływał zdziwienie, ale nikt nie<br>odmówił