Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
siebie uwagę.
Niebawem doszli do chaty, gdzie mieszkał przewoźnik. Tu
zbieg dostał garnuszek kawy zbożowej i pół bochenka razowego
chleba, istny rarytas. Było już około czternastej, a od rana
jeszcze nic nie jadł. Ten pierwszy posiłek na wolności, po tylu
miesiącach udręki i głodu, wydał mu się szczęściem.
Po zaspokojeniu głodu i krótkim wypoczynku wyruszył
dalej. Za wszelką cenę chciał jak najszybciej dotrzeć w rodzinne
strony. Musiał jednak, rzecz jasna, omijać główne drogi. Szedł
głównie nocą. Dniem przesiadywał w zbożach, spał, odpoczywał i
nabierał sił. Pożywienie ludzie mu dawali chętnie;
gdzie tylko wszedł do domu, wywoływał zdziwienie, ale nikt nie
odmówił
siebie uwagę.<br>Niebawem doszli do chaty, gdzie mieszkał przewoźnik. Tu<br>zbieg dostał garnuszek kawy zbożowej i pół bochenka razowego<br>chleba, istny rarytas. Było już około czternastej, a od rana<br>jeszcze nic nie jadł. Ten pierwszy posiłek na wolności, po tylu<br>miesiącach udręki i głodu, wydał mu się szczęściem.<br> Po zaspokojeniu głodu i krótkim wypoczynku wyruszył<br>dalej. Za wszelką cenę chciał jak najszybciej dotrzeć w rodzinne<br>strony. Musiał jednak, rzecz jasna, omijać główne drogi. Szedł<br>głównie nocą. Dniem przesiadywał w zbożach, spał, odpoczywał i<br>nabierał sił. Pożywienie ludzie mu dawali chętnie;<br>gdzie tylko wszedł do domu, wywoływał zdziwienie, ale nikt nie<br>odmówił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego