On zwykł z nami czynić.<br> Przedziwne, że za to Go kocham.<br> - Słuchaj, tu nie ma żartów! - potrząsnął mną markiz.<br> - Czy ty rozumiesz, co do ciebie mówię?<br> - Tak, słucham cię... - wymamrotałem.<br> - Słucham cię z należną uwagą.<br> - Czyżby?<br> No dobra...<br> Więc posłuchaj!<br> Nie uciekaj oczami po kątach, tylko słuchaj...<br> Zasłabłeś, rozumiesz?<br> Pokiwałem głową.<br> - No, nareszcie!<br> Więc chodźmy raz, dwa do siostry...<br> - Po co?<br> - Jak to: po co, do cholery?<br> - Namawiasz mnie do rzeczy nieobyczajnej, mistrzu - i pogroziłem<br>mu palcem.<br> - Ty, wsadź swoje kawały...<br> - Za pozwoleniem, markizie!<br> - Nie jestem żadnym markizem! - tupnął nogą.<br> - Jesteś!<br> Sam do powinowactwa się przyznałeś!<br> Już nie pamiętasz?<br> - A ty