natknąć się na któregoś sługę z nocnej zmiany. Nie miałem ochoty podnosić na nogi wszystkich mieszkańców. Wiedziałem, że okna komnat Mistrza Iluzji wychodzą na wewnętrzny dziedziniec, a pod nimi biegnie ozdobny gzyms, dość szeroki, by na nim stanąć, przedostawszy się nań z galeryjki obok. Teraz wydaje mi się to dość głupawe: chodzić przy niepewnym świetle księżyca po występie niewiele szerszym niż szarfa, ale człowiek w niektórych stanach ducha zdolny jest do dziwnych rzeczy. Nie mogłem sobie przypomnieć, czy okno otwiera się na zewnątrz, czy do wewnątrz. Sunąłem, kroczek po kroczku, przylepiony do ściany i myślałem, czy popędliwy Hajg, wyrwany nagle ze