brzękiem zbudziła się mucha,<br>Pierwsze liście powypełzły z drzew,<br>I deszcz pierwszy wdudnia mi do ucha<br>Rozegrzmiały w błyskawicach śpiew.<br><br>Tego śpiewu zgruch i rozgruch długi<br>Któż by pojął, któż pochwyciłby?<br>Rozbrykane, rozwierzgane strugi<br>Miażdżą o ziem pluskające łby.<br><br>Już przy ziemi wrzask ich zaumiera,<br>A po niebie jeszcze dalej gna!<br>Chmura oścież w wszechświat się rozdziera,<br>Nie ma za nią kresu ani dna!<br><br>Słońce, w szyby łzawiejąc odżdżone,<br>Po podłodze złoty wzburza łan,<br>I odbicia okien rozmnożone<br>Wprawia w kurze zruchomiałych ścian.<br><br>Ktoś rozepchnął furtę w mym ogrodzie,<br>Aż z odwrzaskiem runęła na błoń!<br>Nie wiem, kto to - lecz w