Skręcili, Szczęsny podał trzaskającą iskrami gałązkę. Stary przypalił.<br>- Lat temu dziesięć albo dwanaście, w każdym razie w parę lat po powrocie z katorgi, idę ulicą do "Pracy", która nie była wtedy połączona z "Przyszłością", istniała jeszcze osobno, wiecie ?<br>- Wiem.<br>- A więc idę do zarządu, zamyślony, bo nasze spółdzielnie zaczęto już gnębić, a tu z bramy wylatuje jakiś berbeć i za mną: "Tutka słomiana! - krzyczy - tutka słomiana!" Kto go wie, dlaczego akurat "tutka", ale drze się na całą ulicę, wykrzywia się i przedrzeźnia mój chód. Przystanąłem. "Masz rację, chłopcze - mówię - co to za nogi?" Pokazuję mu i sam się dziwię: "Sfelerowane, pokręcone