Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
żałobnie, uszminkowane do miniaturowego Hollywoodu".
Przewrócił się na lewy bok. Światło niskiego popołudnia poraziło go bladym złotem. Potem widział wiatr biegnący przez olszynę, pełen wstążek jasnozielonych, jak wpadł do pokoju i zawisł turbanem u sufitu. Na parapecie stanął gawron. Skrzydło złamane trzyma w dziobie. Patrzy na Hansa. "Podsadź mnie do gniazda!" I czarnym dziobem zawój szmaragdowy u sufitu wskaże. Z kolei i piec pozieleniał. I może gawron byłby wyzdrowiał, gdyby nie pukanie.
- Jaaaa... - zareagował szybko, jak na młotek doktora sprawdzającego normalność refleksu.
Przez drzwi usłyszał głos Gerty: "Za pół godziny ksiądz proboszcz zaczyna nabożeństwo".
- Danke, Frau Gerta.
Ubranie popielate na szczęście
żałobnie, uszminkowane do miniaturowego Hollywoodu". <br>Przewrócił się na lewy bok. Światło niskiego popołudnia poraziło go bladym złotem. Potem widział wiatr biegnący przez olszynę, pełen wstążek jasnozielonych, jak wpadł do pokoju i zawisł turbanem u sufitu. Na parapecie stanął gawron. Skrzydło złamane trzyma w dziobie. Patrzy na Hansa. "Podsadź mnie do gniazda!" I czarnym dziobem zawój szmaragdowy u sufitu wskaże. Z kolei i piec pozieleniał. I może gawron byłby wyzdrowiał, gdyby nie pukanie. <br>- Jaaaa... - zareagował szybko, jak na młotek doktora sprawdzającego normalność refleksu. <br>Przez drzwi usłyszał głos Gerty: "Za pół godziny ksiądz proboszcz zaczyna nabożeństwo". <br>- Danke, Frau Gerta. <br>Ubranie popielate na szczęście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego