do Garu, jednego z żeńskich zgromadzeń. - Byłam szczęśliwa, że mogłam zostać mni-szką - wspomina. Dopiero tam - pod wpływem medytacji, modlitw, rozmów - zaczęła naprawdę rozumieć, o co chodziło w opowieściach rodziców. Podjęła decyzję: musi zrobić coś, co byłoby wyrazem jej sprzeciwu wobec okupacji Tybetu. To nie był ani nie-przemyślany nastoletni gniew, ani przejaw agresji wobec okupantów, tylko wewnętrzna potrzeba wynikająca również z tradycji buntu młodych mniszek przeciw Chińczykom. We wszystkich demonstracjach, jakie odbywały się w Tybecie od jesieni 1987 roku, najaktywniej uczestniczyły bardzo młode kobiety. Połowę tych wystąpień organizowały same.<br>Ngałang Sangdrol miała 13 lat, gdy pierwszy raz dołączyła do takiej