wśród podległych mu pracowników tak gorące dyskusje. Poczuł niejasną chęć rozstrzygnięcia swym autorytetem narosłych tam widać wątpliwości, podniósł się z miejsca i pełen wzniosłych uczuć udał się do pokoju najbliższych jego sercu kolegów architektów.<br>W chwili kiedy ujmował klamkę, zza drzwi, za którymi akurat przez chwilę panowała cisza, dobiegł go gniewny, pełen zniecierpliwienia okrzyk:<br>- Gdzie plujesz, kretynie?!<br>Zdumiewające z zawodowego punktu widzenia pytanie zastopowało na moment zaskoczonego kierownika pracowni. Nadzwyczaj zaintrygowany, trochę niepewnie otworzył drzwi i oczom jego przedstawił się widok, rzadko w biurach projektów spotykany.<br>Na podłodze, tyłem do niego, klęczał Lesio, z przejęciem i pieczołowicie cyzelujący na płytkach PCV