szukali sekretu. <br>Energia stygła i wełniła morze. <br>Także pamiętnik doktorów alchemii <br> 855<br>Niechaj rozwija. Prawie już dosięgli <br>Cyfry, więc berła, i wtedy minęli <br>Bez rąk i oczu i bez eliksiru. <br><br>Tutaj jest słońce. A kto dzieckiem wierzył, <br>Że akt i czynność wystarczy zrozumieć, <br> 860<br>Żeby rozerwać powtarzalność rzeczy, <br>Jest poniżony, gnije w skórze innych <br>I dla kolorów motyla ma podziw <br>Niemy, bez formy, nieprzyjazny sztuce. <br>Ażeby wiosła w dulkach nie skrzypiały,<br> 865<br>Zwijałem chustkę. Ciemność podchodziła <br>Od Gór Skalistych, Nebraski, Nevady,<br>Zgarniając w siebie lasy kontynentu.<br>Odbite żary nieba z ostrą chmurą,<br>I loty czapli, drzewa torfowiska,<br> 870<br>Susz czarny, siny