Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
wszyscy wspaniale się bawili, i stali naokoło, i klaskali, i Henryk się cieszył, bo przecież jedna z nas była jego żona, a druga kochanka, i obie się podobałyśmy, a potem ja rzuciłam swój szal, a Joanna, pani Greffer, rzuciła żakiet, i wyglądało to tak, jakbyśmy się rozbierały. Jeden pan, pamiętam go bardzo dobrze, bo on miał zawsze takie smutne oczy i tylko tego wieczora śmiał się i bawił, no więc ten pan otworzył szampana i zaczął nas nim oblewać, tak jak kierowcy rajdowi robią na mecie, potrząsał ta butelka i śmiał się, a szampan tryskał na nas, i zaraz ktoś inny też
wszyscy wspaniale się bawili, i stali naokoło, i klaskali, i Henryk się cieszył, bo przecież jedna z nas była jego żona, a druga kochanka, i obie się podobałyśmy, a potem ja rzuciłam swój szal, a Joanna, pani Greffer, rzuciła żakiet, i wyglądało to tak, jakbyśmy się rozbierały. Jeden pan, pamiętam go bardzo dobrze, bo on miał zawsze takie smutne oczy i tylko tego wieczora śmiał się i bawił, no więc ten pan otworzył szampana i zaczął nas nim oblewać, tak jak kierowcy rajdowi robią na mecie, potrząsał ta butelka i śmiał się, a szampan tryskał na nas, i zaraz ktoś inny też
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego